Doktory jadą

Zaprawdę powiadam wam, Oni to. Zgrozę ci oni sieją, w kajdany nas zakuć chcą, depopulacyi pragną. Przez Onych wszystko.

Oni zarazą nas straszą. Nieżytem jakowymś, co go wirusem zowią. A widział kto kiedy owego wirusa? Gdzież ci chorzy obłożnie? Jam jeno kataru uświadczył, a jakem sam uświadczył, przeto prawdę znam. Że dusz tysięcy dwie setki po tamtej już stronie? Zwieść się nie dajcie, obostrzenia powodem jeno. Starość. Ciał niedomaganie. Mikstura szczypiąca. Płuc grzybica. Cokolwiek, jeno nie nieżyt. Nie cyrulik i nie alchemik prawdę ci powie, na nic fakultety jego, nauk pobierania roków wiele, badania, eksperymenta, praktyki. Oni w kieszeni Onych siedzą. Inżynier Sikora prawdę ci powie. Znachor jeden z drugim. Cyrulik wyklęty. Trener dziki. Ubezpieczeniowy kupiec. Obrazów ruchomych twórca z napisami żółtemi. Oni wiedzę tajemną posiedli i łaską jej na nas spływają, a cnotą ich altruizm, albowiem prawdy oni chcą jeno i prawda ich strawą. A prawda owa kolorowa, atrakcyi i emocyi pełna, nie jako Onych prawda – nudności i komplikacyi jeno. Zaprawdę powiadam wam, lewoskrętna witamina i amantadyna panaceum, nie zaś mikstura owa nowa genowa, co ku naglicy wiedzie. Od genów naszych wara! Nie damy, by nas depopulował wróg, ni dziatki nam mutował.

Oni duchotą globalną nas straszą. Duchota? Jam zmarzł dzisiaj. A że latoś gorąc? Toć lato latoś. I tak latoś nie tako, jako onegdaj. Drzewiej bywało, natenczas nie bywa. Zaprawdę powiadam wam, nie pierwsza to w dziejach duchota i nie ostatnia. Lepsza duchota zresztą, niźli zmarzlina. I nie człek duchocie winien, czymże człek wobec świata ogromu? Pyłkiem ledwie. Człek chmury jeno zasiewa harpiem jakowymś, powodzie, ziemi wstrząsy i wiatrem smaganie wzbudzając. Węgla dwutlenku tyleż rady nie da. I po cóż nam z duchotą wojować, kiedy lud chiński emisyi nie skąpi? Złota czarnego naszego powszedniego pozbawić nas chcą. Na zasobach naszych potężnych, na świecie największych, prawice położyć. A gdzież… ozonowa dziura?

Moskali ludem nas straszą. Tym, co zachodu zgniliźnie się nie kłania i cnót wszelakich ostoją, a narodu naszego od wieków przyjacielem. Kozaków bać się trzeba, albowiem Wołyń.

Oni Bestii numerem nas oznaczywszy, z machin latających specyfikami i mikstur tajemnych podtruwawszy, depopulacyi pragną. I nic to, iż osiem milyardów dusz człeczych i rośnie. Wszak widać, iż onegdaj dłuższy był człeczy żywot. Powiadam wam.

Na Globie Srebrnym stóp ci oni nie postawili, albowiem tenże ni glob, ni srebrny. Hologram jeno. Ni ziemia glob, a jako naleśnik płaska. Roków tysięcy sześć jeno liczy, Darwin łgał, a pośród nas jaszczurzy żywot wiodą.

Kimże ci oni? Człek zwykły wiedzy owej posiąść nie zdoła, albowiem chudy on w uszach nazbyt, przeto głowy nakrycia ku temu potrzebnego użyć nie może. A czapka owa lśniąca, srebrzysta, jeno wtajemniczonym przeznaczona, albowiem umysł otwiera i tajemnice objawia ludowi niedostępne. Coby myckę ową nałożyć, dwa czyny odważne poczynić należy. Wpierw ustrojstwo machiną do obrazów ruchomych sterujące w prawicę ująć trzeba i bez brewki pyknięcia machiny do obrazów ruchomych działania kres uczynić. I tedy stanie się światłość, a klapki z oczu spaść raczą, i ujrzy człek, co śmiertelnikom zwykłym nie dane było.

Nie kres to jednakowoż ku prawdy traktowi, albowiem natenczas inicyacyi dokonać trzeba. Niezawisłej kontemplacyi inicyacyi. Niezawisła kontemplacya cnotą jest wszakże, albowiem narzędzia potężnego użyć pozwala, jakiem jest kropek wszelakich maryaż. Zaiste Boża to iskra, maestria i kunszt, coby warsztat takowy posiadać, albowiem ku oświeceniu ci on prowadzi. Trakt ku nirwanie długi, lecz u kresu jego wiedza tajemna czeka, a wiedzę tajemną jeno wybrani posiądą. I oni bytu absolutnego dostąpią, a byt ów chłopskim pomyślunkiem się zowie.

Tedy jeno nie dacie zasiać w sobie strachu ziarna.

Bać się jeno Boga trzeba. I mikstur tajemnych. I z machin latających specyfików. Bestii numerów. Ludu hebrajskiego i kozackiego ludu. Masonów, cyrulików i elektryków. GMO, NWO, LGBT, LPG i CBŚP. Ewolucyi, telewizyi, depopulacyi. I Billa Geja.

 

RADEKtor Lopez.
(TC nr 40/2024 z dn. 01.10.2024 r.)
pdf