The Lopezs Uniwersum



Radosław Kowalski vel Lopez – niedoszły profesor doktor magister herbu żadnego. Urodzony dawno temu roku panieńskiego 1983, pochodzący ze stołecznej wsi Lipiny, zamieszkały obecnie w Gumowie [tu potrzebne źródło (naprawdę, nie ma żadnej rzeki)].

Kronikarz i dziejopisarz (pot. pismak) odrabiający pańszczyznę we redakcyi światowej sławy papirusu o zasięgu lokalnym, znanym jako Kroniki Tygodniowe Grodu Ciechanowskiego. Skryba i wieszcz powiatowy. Wedle zachowanych źródeł autor zbioru rękopisów rozmaitych (wieść niesie, że przez dawne kultury blogiem zwanych) i wielu innych opowieści dziwnej treści, a wśród nich wykutych w kamieniu zwojów znad sławetnego grodu ciechanowskiego o niewiele mówiącym tytule „Gdzie je wyjście”. Dewiant i dziwak, a dzieła jego złą sławą osnute, albowiem według starych podań komuś opadły kapcie, a legenda ludowa głosi, że ktoś kiedyś wziął i pojął jego poczucie humoru. Istnieją poszlaki co do jego działalności kuglarskiej na scenach amfiteatrów.

Nauki podstawowe pobierający w Ościsłowie, by potem ekonomiczne przyjąć w Drugim Collegium grodu ciechanowskiego i na Uniwersytecie Nauk Gospodarskich tamże. Jak się okazało, przyjąwszy owe nauki niepotrzebnie, inną drogą polazł.

W związku małżeńskim, ku zdziwieniu bliskich, pozostający i dziatków płci niewieściej dwoje, ku rozpaczy ich, wychowujący. Do dwóch ogromnych rodów, Kowalskich i Walczyńskich należywszy, imię ich szlachetne narusza nieustannie produkcją swych treści.

Lubujący się w naukach i dziedzinach wszelakich, od alchemii i astronomii począwszy, poprzez dzieje przodków, sztukę rządzenia, studiowanie ksiąg wieszczów aż po piłkę kopaną, obrazy ruchome i dzieła szarpiących druty trubadurów. Człowiek renesansu, jednakowoż we wszystkim średni(owieczn)ej wiedzy.

Przypis:
Wedle cyrulików – osobowość mnoga. Główne natenczas jaźnie to:
RADEKtor Lopez (papa smerf – myśli, że pisze bloga)
redaktor Lopez (ważniak – myśli, że jest dziennikarzem)
wujek Lopez (gargamel – myśli, że umie straszyć)
satyryk Lopez (zgrywus – myśli, że jest zabawny)
rerzyseż Lopez (peyo – myśli, że umie robić filmy)
RadAktor Lopez (dubler – myśli, że jest aktorem)
heretyk Lopez (nicpoń – myśli, że nie samym Lopez’em człowiek żyje)
Dotychczas trwają spory, która z tożsamości jest rzeczywistym autorem zwojów ZW. Prawdopodobnie każda po trochu.

 

Bibliografia:

Mark Z. „Żywot Lopez’a”
Mark Z. „Lopez: Dzieła zebrane”
Mark Z. „Lopez: Zbiór obrazów nieruchomych”
Larry P., Sergey B., Sundar P. „Lopez: Zbiór obrazów ruchomych”
Jack D., Elon M. „Tako rzecze Lopez”
Zhang Y., Liang R. „Lopez’a krótki metraż”

Obrazy z dysputy Lopez’a ze złem, zbiory Księgozbioru grodu Ciechanów
Ruchome obrazy z dysputy zła z Lopez’em, zbiory zła

Zapiski z dysputy z Lopez’em, „Wieści grodu glinojeckiego” a.d. 1/2020

Obrazy z dysputy z Lopez’em , zbiory Izby Kultury grodu Glinojeck
Ruchome obrazy z dysputy z Lopez’em, zbiory Izby Kultury grodu Glinojeck
Obrazy z dysputy z Lopez’em, zbiory Księgozbioru grodu Chotum
Obrazy z dysputy z Lopez’em, zbiory Księgozbioru grodu Warszawa-Wawer
Obrazy z dysputy z Lopez’em, zbiory Karczmy Izby Kultury grodu Ciechanów
Obrazy z dysputy z Lopez’em, zbiory I-go Collegium grodu Ciechanów

Blog Lopez’a

10 książek autorów z Ciechanowa i okolic

Nie samym Lopez’em człowiek żyje Stare chińskie przysłowie mówi, że nie samym Lopez’em człowiek żyje. Nowe chińskie przysłowie głosi, że nawet w Ciechanowie. Usłyszawszy te herezje, zrobił zatem Lopez mały research, aby przekonać się, czy jest w tej legendzie jakieś ziarno prawdy.  Efektem tych poszukiwań jest staropolski, około dwudziestoletni wniosek, iż dobrym wyborem było w …

Jak zostałem redaktorem. Historia prawdziwa

Prolog: Genesis Podobno Radek powstał przez przypadek. Potem nastąpiła seria przypadkowych zdarzeń, które złożyły się na przypadkowy byt, który można nazwać żywotem Lopez’a. Jak się jednak okaże w tej fascynującej opowieści, żywot Lopez’a to byt holistyczny (coś jak w tym serialu) – mimo całego absurdu, wszystko jakimś cudem się ze sobą łączy. Przypadek? Tak sądzę. …

Żarty się skończyły

Znamię bestii „Kiedy spoglądasz w otchłań, ona również patrzy na ciebie”, pisał kiedyś Friedrich Nietzsche, zanim popadł w obłęd. Dotąd nie zastanawiałem się nad znaczeniem tych słów i chyba w pełni ich nie rozumiałem. Ale nadszedł dzień, kiedy sam stanąłem twarzą w twarz z bestią i spojrzałem jej w oczy. Poczułem pierwotny lęk. Mrok z …