I nadszedł czas próby dla rządców, merów i rajców na ziemi ciechanowskiej i w całej Rzeczypospolitej dnia siódmego miesiąca czwartego roku pańskiego bieżącego. I na jednych lud łaską spłynął, innym zaś miejsca dalekie, gdzie pieprz rośnie, pokazać zapragnął. I nastał nowy, wspaniały świat.
Zakrzyknął przeto król były Jarko, jakoby tryumf to stronników jego, albowiem sejmiki książęce jako bastion utrzymali. Żachnął się tedy król Donald i oznajmił, iż grody największe wszak w jego władzy. Wiec na prowincyi jako i wiec październikowy zatem się jawi – tryumf przeto, jako i porażka, a jedno to czy drugie, od punktu siedzenia zależy. Nihil novi.
Tako i w księstwie mazowieckim nie inaczej, a rad z łaski ludu namiestnik Adam z Truzik.
Jeno w kasztelanii ciechanowskiej rajców połowę przetrzebiło. Nowa zaś rajców drużyna pospołu w jedną i drugą stronę spogląda. Trzech ich się jeno ostało, co nie wiedzą jeszcze gdzie patrzeć, albowiem Stronnictwo ich Bezstronnym się zowie. I zaprawdę powiadam wam, ci miłosierdzia dostąpią.
Com niedzielę temu wieszczył, sprawdziło się z grubsza.
W grodzie ciechanowskim, jako i w grodzie glinojeckim, lud merów swych, ni Krzyśko Kosowskiego, ni Łukasza Laczkowskiego, pozbyć się nie raczył, a łaska ludu wielka była, choć frekwencya mniejsza.
A we włościach wiejskich ciechanowskich druga bitwa nastąpi, a w bitwie tej naprzeciw siebie stary i młody wilk staną. Jeno wiedzieć nam nie dano, kto stary, a kto młody, jako i kto tryumfu dostąpi – Stefko z Pawłowa, czy Artur Fraczek. A dzień sądu dnia dwudziestego pierwszego miesiąca czwartego roku pańskiego bieżącego nastanie. A natenczas konia rzędem temu, kto rajców we włościach wiejskich poskromi, albowiem rozbicie dzielnicowe tu większe, niż za księcia Bolesława.
We włościach sońskich Jarko Komarowski z wiecu z tarczą powrócił, albowiem lud łaską go obdarzył na roków następnych pięć, przeto radością jego serce przepełnione. Jako smutkiem i zgryzotą Joanny Strumyckiej-Krab, która na tarczy wróciła, a stronnictwo jej rajców swych i w kasztelanii mieć nie będzie. Takiż to boski plan na sońskie włości, czyli rządów kontynuacya.
I nim jeszcze kurz bitewny opadł, popędził Jarko do włości Gołotczyzna, gdzie gwardia z włości Sońsk osiedliła się, z wojaży z włości Ciechanów wracając, coby i włości Gołymin natenczas mieć na względzie.
I stał się koniec. Czasów ostatecznych Zdziśko z Ojrzenia acz nie chciał, doczekać musiał. Mawiają, że krnąbrny on był i język jego cięty. Czy jeno powód to porażki jego? Tego wiedzieć nam nie dano. Za to wiedzieć nam dano, iż lud zmian zapragnął, przeto łaski swojej Zdziśko odmówił. I nastał czas rządcy nowego, a imię jego Artko De Lura. A jako rządca nowy, zaufania kredyt podarować mu trzeba, coby za roków parę obaczyć, czy pożyczka ta zacną li kiepską inwestycyą.
Status quo we włościach ziemi ciechanowskiej. I Mariola z Regimina i Pietrek Markowicz we włościach Grudusk, i Pietrek Skowronek w Opinogórze, a i Adaśko Komorek z włości Gołymin, solidarnie pozycye swe obronili.
I nastał czas rajców wszelakich, co układać się poczną i swary prowadzić, coby głos swój i racye ponad innych wynieść. A co uradzą, obaczym, jako i dobrze uradzą, li źle. Albowiem takie to wiecu na prowincyi konsekwencye.
Natenczas ziemia ciechanowska w nowy czas weszła, a przyszłość jej nieznana. Coby wieszczyć losy nasze, wyżej spojrzeć nam trzeba.
A w Rzeczpospolitej aborcya, relokacya, inflacya i komisye. Lud wiejski wzburzony i były rządca włości Pcim. Babciowe, dukaty od myta wolne i Zbyszko Żeberko.
Moskale Kozaków biją, Hebrajczycy biją Arabów, a lud Jankesów na króla byłego tęsknym wzrokiem łypie.
Nowy, wspaniały świat.