Tolerancyi czas

I nastał tolerancyi czas w najjaśniejszej Rzeczypospolitej dnia piętnastego miesiąca jedenastego roku pańskiego bieżącego. Acz tako po prawdzie z miesiąca początkiem nastał, wraz z Jankesów królem nowym, albowiem świat natenczas tolerować akt ów elekcji począć musiał, a jako świat cały, tako i najjaśniejsza Rzeczpospolita.

Elekcya owa implikacyi mnóstwo nieść raczy, a pośród implikacyi owych ignorancyi i histeryi niebywałej napływ, mentalnością niewolniczą się jawiwszy pośród szlachty we Sejmie Wielkim zasiadającej. Klaszczą przeto uszami jedni, parskawszy przy tem nieładnie królowi jankeskiemu do ucha, ku dymisyi króla Rzeczypospolitej wzywając, zakusy swe wiernopoddańcze objawiwszy. Kładą uszy po sobie drudzy, słów swych się po trzykroć wyparłszy nim król jankeski zapiał i jako mańkuci onegdaj, tako prawice im natenczas miłe. A nam, ludowi najjaśniejszej Rzeczypospolitej, tolerować ów stan rzeczy trzeba przez roków najbliższych cztery.

Zaprawdę powiadam wam, tolerancyi ci u nas dostatek. Tolerować się nawzajem szlachta raczy, aż miło. Aż wióry lecą. Prawi wszak heretyków miłują, pośród tęczy bytowanie im miłe, a umysły ich na wiedzę i inność otwarte. Lewym krzyż niestraszny i tradycye dziadów naszych, a i duch sarmacki w nich żywy. Człek z krainy dalekiej o licu śniadym zła ci u nas nie uświadczy. Mężów dwóch, za prawice się wespół pośród ludu trzymawszy, trwogi nie czuje.

Zaiste, szczęśliwości to i tolerancyi kraina. Mer wrocławski potwierdzi.

Jeno Adamowi z Truzik tolerancyi ku retencyi zbrakło, przeto dukaty rozdał, ku ludowi mazowieckiemu tolerancyi i uciesze.

I ziemia ciechanowska mlekiem krowim i miodem pitnym (jeszcze, albowiem konsultacye niechybnie) spływa, a pospolita telewizya spode mera izby nadaje i w kultury izbie Roma Kaczorowska gości. Lud młodociany rad, iż lud wiekowy machiną żelazną za dukat jeden podróżuje, kasztelan ciechanowski kasztelanowi makowskiemu dyliżansem trakt wytycza, gladiator Szymko Bolec wrogów tolerować powraca, a pod czujnym Piotra okiem lud gołębie toleruje.

Przeto natenczas frakcye obydwie dworskie w głowy tęgie zachodzą, kto kanclerzem roku pańskiego przyszłego obrany być winien, coby go lud najjaśniejszej Rzeczypospolitej, a i jankeski król, tolerować raczył. Król Dönek pra-wiec obwieszcza, coby Sójkę i Czajkowskiego na wadze postawić, acz króla jankeskiego poselstwo mera stołecznego niespodzianie namaściło. A i opinii pospolitey badanie, jako i tryumf króla stronnika nade króla byłego Jarko pomazańcem ukazać raczyło, którem tedy Przemko Białek jawić się miał by. Nie dziwota to wszakże, albowiem ludowi Rzeczypospolitej miarkowanie miłe bardziej, niżli Białka twardogłowie. Twardy to przeto dla Jarko do zgryzienia orzech, albowiem mężów zacnych ci u niego posucha. A i w szranki jeszcze Szymko staje, coby Jarko klęski i rozpaczy obrazu dopełnić. Zali wżdy bastion Jarko ostatni w ręce wroga wpadnie roku pańskiego przyszłego? Czyż stan ów rzeczy tolerować on raczy?

Niemcena jeno jeszcze wspomnieć wypada, i Markowiaka Kubusia. Jeno tolerancyi wymóg tu zbytkiem.

Najjaśniejsza Rzeczpospolita tradycyą tolerancji silna i sławetna, a o tem narodowie wżdy postronni znają ode wieki wieków.

Jako rozbicie dzielnicowe, bezkrólewie, szlachecką demokracyę i zabory my przetrwali, sanacyi czasy, socyalizmu reżim wąsaty, ustroju transformacyę, tako i króla nowego jankeskiego rządy lud najjaśniejszej Rzeczypospolitej przetrwa. Pode rządami światłymi szlachty naszej słowiańskiej.

A Jankesi niech se radzą, sami chcieli.

 

RADEKtor Lopez.
(TC nr 47/2024 z dn. 19 listopada 2024 r.)
pdf