Kroniki ziemi ciechanowskiej

Anno domini dwa millenia, dwie dekady i roki cztery, nadeszły w najjaśniejszej Rzeczypospolitej i sławetnym księstwie mazowieckim wiekopomne zmiany. Był to czas, kiedy władzy jego królewskiej mości Jarko I Świątobliwego z rodu Gęsickich, z Bożej łaski dziedzica Żoliborza, kres nadszedł, coby tron objął książę kaszubski Dönek, natenczas Odnowicielem zwany. W owych trudnych czasach, wszak ledwie roków temu dwa dekretem król położył kres zarazie, a u bram Królestwa Moskale Kozaków napadli, dumny lud Rzeczypospolitej zażartą prowadził dysputę o Bogu, honorze i ojczyźnie, czyli jako mawiają, najczęstszej przyczynie zgonów pośród szlachty.

Jędrzejki (odc. 43)
I nastał w najjaśniejszej Rzeczypospolitej wróżów czas i wyjął był wróż jeden z drugiem wosk zeszłoroczny.

Tolerancyi czas (odc. 42)
Z miesiąca początkiem, wraz z Jankesów królem nowym, świat tolerować akt ów elekcji począć musiał.

Niezawiśle (odc. 41)
Po niezawisłości ich poznacie. Od rozumu.

Noce listopadowe (odc. 40)
Zimny front idzie. Jako zwykle, ze wschodu.

Dziady (odc. 39)
Na pohybel Halołin!

I zbaw nas ode złego (odc. 38)
Zaprawdę powiadam wam, zbawienia nam trzeba. Cobyśmy wyszli z ziemi egipskiej, domu niewoli babilońskiej i życia wiecznego doczesnego dostąpili i odkupienia ode złego.

Edukacya narodowa (odc. 37)
Mawiają, iż najgorszy ów człek, co ponad własny rozum wykształcon.

Niedotlenienie (odc. 36)
Mawiają, iż miesiąc dziesiąty roku pańskiego każdego piździernikiem się zowie, albowiem natenczas w najjaśniejszej Rzeczpospolitej jakoby w kieleckiem.

Doktory jadą (odc. 35)
Zaprawdę powiadam wam, Oni to. Zgrozę ci oni sieją, w kajdany nas zakuć chcą, depopulacyi pragną. Przez Onych wszystko.

Krótka historya pojednania (odc. 34)
Zaprawdę powiadam wam, serce rośnie, albowiem wielki jest lud najjaśniejszej Rzeczpospolitej.

Leworządność (odc. 33)
I nastały w najjaśniejszej Rzeczypospolitej roku pańskiego bieżącego rządy prawa, jako król obiecał.

Niespodzianie (odc. 32)
Toć to siok, mawiają, kiedy incydentu jakowegoś spodziewania się przywileju opatrzność poskąpić raczyła.

Myto i śmierć (odc. 31)
Zaprawdę powiadam wam, jako starego kres nadchodzi, tako nowego początek. Zawżdy.

Zwykłość i pospolitość (odc. 30)
I nadszedł kres pory letniej, a jako wakacyi kres nadszedł, tako syesty i spoczynku kres nastał, i miłosierdzia ludzkiego.

Nie będzie niczego (odc. 29)
Mawiają, iż wszystko przemija, iż by najdłuższa to żmija.

Globalna duchota (odc.28)
Zaprawdę powiadam wam, duchota jakowaś ostatnio i pot spływa.

Przekażcie sobie znak pokoju (odc. 27)
Rzuciły ludy świata wszelki oręż swój, coby racye swe w gladiatorskiej rywalizacyi rozstrzygnąć na ziemi Franków.

Miodopitne re(tro)fleksye (odc. 26)
Zaprawdę powiadam wam, niestała jest natura tegoż świata, albowiem zapier… eee… pędzi wprzód czas i pędzą wprzód lata.

Mnie już nie ma (odc. 25)
Kiedy papirus ten oczom waszym się ukazuje – mnie już nie ma.

Gdzie czort „dobranoc” rzecze (odc. 24)
Zaprawdę powiadam wam, cudze wam miłe, przeto swego znać nie raczycie.

Nie ubijajcie kronikarzy (odc. 23)
I wzburzylim się my, lud kronikarski. A czemuż? Ano ubić nas chcą.

Sezon ogórkowy (odc. 22)
I nastał czas, którego znakiem ogórec. I dla kronikarza bida, albowiem dla kałamarza strawy brak.

Nowe szaty hetmana (odc. 21)
I tedy wszedł on, cały na beżowo i szyku zadał, a lud oniemiał.

Kraj rad (odc. 20)
I nastał w najjaśniejszej Rzeczpospolitej czas niezwykły, kiedy każden rad.

Chleba i igrzysk (odc. 19)
Najjaśniejsza Rzeczpospolito, gola nam wszakże uczyń!

Do sakwy zajrzywszy (odc. 18)
Waćpanowie ponoć do sakwy nikomu zaglądać nie raczą, albowiem nie godzi się to szlachetnie urodzonym. Jednakowoż jam kronikarz…

Sąd sądem (odc. 17)
I nastał był chaos w kasztelanii, albowiem asesorzy dekret wydali coby zarządcę drzewiej Traktów Kasztelańskich Wojtko Borówkowego na powrót zarządcą uczynić.

Rozstaje (odc. 16)
I wypełnił się w ziemi ciechanowskiej plan boski, jako było napisane i uścisnęły sobie prawice dwa stronnictwa…

Opowieści dziwnej treści (odc. 15)
A jam tedy sen miał, com camera obscura miast pióra w ręku dzierżył i obraz ruchomy miast kroniki tworzył, a zwał się on: „Wiec na prowincyi, tura wtóra: Powrót rządcy”.

W starości przyszłość (odc. 14)
Drzewiej bywało, natenczas nie bywa, jako dziadowie nasi mawiać zwykli…

Nowy, wspaniały świat (odc. 13)
I nadszedł czas próby dla rządców, merów i rajców na ziemi ciechanowskiej i w całej Rzeczypospolitej. I nastał nowy, wspaniały świat.

Strach, gniew, zgryzota (odc. 12)
I odetchnął lud ciechanowski z ulgą, albowiem wiecu na prowincyi kres nadszedł i przeto kiełbasą wiecową lud przejedzony mógł wreszcie na sjestę się udać.

Dzień po (odc. 11)
I nadszedł kres Paschy. Jeno tedy przywołać nie sposób pory do chałupy powrotu, a głowa boli i w gardle suchoty…

Żmije i buhaje, czyli pierwsze oznaki wiosny (odc. 10)
I nadeszła wiosna. W lasach żmije grasują, koty marcują, niewiasty okna myją ku chwale Pana, a reprezentacya w piłkę kopaną nad ludem estońskim tryumfuje okazale.

Droga krzyżowa (odc. 9)
Udał się tedy król Donald do króla ludu Jankesów, coby w dyskurs się wdać o bezpieczeństwie ziem najjaśniejszej Rzeczypospolitej, na które car Moskali okiem łapczywie łypie.

Kres patryarchatu (odc. 8)
I nastał Dzień Niewiast i Białogłów. I ruszyli tedy mężowie ku kupcom wszelakim, coby sakwą potrząsnąć i wymienić swe dukaty na kwiaty.

Ziemia obiecana (odc. 7)
I jako się rzekło, w niełaskę popadł Stefko z Pawłowa, rządca włości wiejskich ciechanowskich.

Czasy ostateczne (odc. 6)
Wróżów ci u nas dostatek i co jeden to lepszą apokalipsę wieszczy. Znak to, że niechybnie w czasach ostatecznych żyć nam przyszło.

Czas umartwiania (odc. 5)
I nadszedł czas umartwiania. I posypał lud głowy popiołem i oddał się ascezie na zachodów słońca dwie z trzech części kopy.

W oparach miłosierdzia (odc. 4)
I nastał czas miłosierdzia. I umizgiwać się poczęli do ludu namiestnicy, kasztelani, rządcy i merowie, albowiem wiec na prowincyi zbliżał się nieubłaganie.

Pospolite ruszenie (odc. 3)
I spłynął był łaską kanclerz Jędrzej Kobza, choć w innym trybie, na Macieja Bródkę i Mario z Sochaczewa, i opuścili oni lochy swoje.

Kar-nawał (odc. 2)
Z końcem roku pańskiego zeszłego kara boska nadeszła dla dwóch posłów Sejmu Wielkiego – Macieja Bródki z tajemnej grupy spadochroniarzy i Mario z Sochaczewa.

Prolog. Roku pańskiego zeszłego (odc. 1)
Anno domini dwa millenia, dwie dekady i trzy roki, władza jego królewskiej mości Jarko I Świątobliwego chyliła się ku upadkowi, a do objęcia tronu sposobił się książę kaszubski Dönek.