Święto w oparach absurdu

Święto w oparach absurdu.

Wyobraźcie sobie taką sytuację. Zbliżają się okrągłe urodziny mojej żony. Mam nieco jeb…, to znaczy nie do końca przewidywalnego brata, który co roku z tej okazji organizuje imprezę w najlepszej restauracji. Zapraszam wszystkich znajomych, ale okazuje się, że nikt nie przyjdzie. Wkurzony oświadczam, że… mnie też tam zabraknie. Tuż przed urodzinami właścicielka restauracji zakazuje mojemu bratu organizacji imprezy, bo go prawdopodobnie nie lubi, czemu zresztą trudno się dziwić. Brat natychmiast leci do sądu, a w tym czasie ja postanawiam, że samemu zorganizuję bibkę. Znów zapraszam wszystkich i choć wszyscy odmawiają, ja sam twierdzę, że uświetnię swoją osobą tą okoliczność. Brat tymczasem nie daje za wygraną i wygraża, że niezależnie od wyroku sądu, on będzie organizował po swojemu. Będzie grubo, to pewne. Tylko trochę tej biednej żony żal…

Komedia i dramat.

Co wynika z historii tego małżeństwa? Otóż jedyny słuszny wniosek jest taki, że Żona ma kiepskiego męża i jeszcze gorszego szwagra. Właścicielka restauracji też nie lepsza, a i znajomi nie wykazują się szlachetnością. Co gorsza, to nie jest pierwsze Jej nieudane małżeństwo. I to jest w całej tej opowieści najbardziej bolesne, gdyż owa Żona jest wspaniałą kobietą. Naznaczoną trudną, bolesną historią, lecz dumną, niezłomną, o wielkim sercu. Zasługującą na wiele więcej niż są w stanie Jej zaproponować ci wszyscy samozwańczy mężowie stanu. 

Raz na 100 lat.

Wydawałoby się, że wszystko zaczyna się układać tak jak powinno. Od kiedy wąsaty Józek dał Jej nowe życie, wciąż rzucano jej kłody pod nogi. Omal nie zginęła z ręki szwabskiego niedoszłego malarza, by potem zostać zmuszona do uległości wobec ruskiego wąsatego Józka. Wreszcie została ocalona dzięki wąsatemu Leszkowi. Zaczęła wychodzić z nędzy, choć kolejni mężowie odchodzili w niesławie. Mimo to poprawiał się Jej byt materialny, dawni wrogowie stali się przyjaciółmi, a Jej wizerunek stawał się coraz lepszy. Wreszcie mogła odetchnąć i z pewną nadzieją spojrzeć w przyszłość. Okazja do celebrowania była dobra jak nigdy, a Ona zasłużyła na to jak nikt inny. Nieco pechowo wyszła jednak za małego Jarka.

Jarek i co dalej?

Jarek zdawał się być dobrym mężem. Wciąż powtarzał jak bardzo Ją kocha, wiele Jej naobiecywał i nawet sporo z tych obietnic dotrzymał. Był jednak sprytnym strategiem i po prostu wkupił się w Jej łaski, nie mając tak naprawdę pomysłu co do jej przyszłości. Szybko pokłócił się z Jej przyjaciółmi, a jego zbyt bliskie kontakty z jeb…, to znaczy nieprzewidywalnym bratem, narobiły Jej sporo kłopotów i nadszarpnęły wizerunek. Akcja urywa się tuż przed najważniejszym dla Niej jubileuszem. Jej świętem. Nie wiemy jeszcze jak ono będzie wyglądać, ale wiemy że mąż zrobił wiele, by to święto popsuć. Być może wszystko będzie tak jak powinno, impreza będzie przednia i wszyscy zadowoleni. Albo też dojdzie do burd i awantur, które skutecznie zniszczą atmosferę tej uroczystości. Jedno jest pewne – to nie tak miało wyglądać.

Wszystko w naszych rękach.

Ta wspaniała Kobieta ma jednak w ręku broń. Nie byle jaką. Tą bronią są Jej dzieci. My wszyscy. To w naszych rękach leży Jej przyszłość, to my o niej decydujemy i to my przede wszystkim będziemy w niedzielę świętować ten dzień. Nie te błazny z Wiejskiej, które potrafią jedynie psuć i niszczyć. Choć jesteśmy różni, to Ona jest przecież tylko jedna. Każdy z nas jest z Niej dumny, kocha ją i szanuje. Nieważne, czy stoimy po prawej czy po lewej stronie, czy jesteśmy katolikami czy ateistami, liberałami czy konserwatystami, lubimy rocka czy disco polo, wszyscy jesteśmy Jej dziećmi. Uczcijmy Jej święto zatem tak, jak na to zasługuje.

Dobra okazja, by wykrzyczeć im w twarz, że Polska jest nasza.

PS. Ostatnio wśród kibiców Legii popularne jest propagowanie właściwych słów hymnu narodowego, gdyż jak się okazuje, większość z nas mylnie używa słów póki my żyjemy, zamiast kiedy my żyjemy. Ja również poruszyłem ten temat w mojej powieści „Znajdź wyjście”. Wkrótce więcej o mojej książce, bo wielu pyta, co z nią.

Lopez.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *