10 książek autorów z Ciechanowa i okolic

Nie samym Lopez’em człowiek żyje

Stare chińskie przysłowie mówi, że nie samym Lopez’em człowiek żyje. Nowe chińskie przysłowie głosi, że nawet w Ciechanowie. Usłyszawszy te herezje, zrobił zatem Lopez mały research, aby przekonać się, czy jest w tej legendzie jakieś ziarno prawdy.  Efektem tych poszukiwań jest staropolski, około dwudziestoletni wniosek, iż dobrym wyborem było w tej sytuacji, aby nie dać sobie ręki uciąć. To co odkrył, mrozi bowiem krew w żyłach – nawet w Ciechanowie znają innych autorów. Jak by tego było mało, znali ich już dawno, dawno temu, zanim jeszcze ktokolwiek (o zgrozo!) usłyszał o Lopez’ie. Podobno był tu kiedyś niejaki Zygmunt Krasiński, coś ktoś tam gadał o jakiejś Konopnickiej i jakimś Żeromskim i jeszcze paru innych. Niewiarygodne. Na domiar złego, oni nadal tu są i piszą te swoje wiersze i wydają te swoje poważne książki. I może jeszcze jakoś można by się z tym pogodzić, gdyby nie to, że w ostatnich latach nadeszło tsunami. Ciechanów, Mława, Płońsk i inne okoliczne miasta zalane zostały przez nową falę (w miarę) młodych autorów. Jak to się stało, że powiatowy mit Lopez’a zaginął w odmętach tej powodzi? Ano oto dziesięciu winowajców i ich szatańskie narzędzia.

Czytaj dalej „10 książek autorów z Ciechanowa i okolic”

Jak zostałem redaktorem. Historia prawdziwa

Prolog: Genesis

Podobno Radek powstał przez przypadek. Potem nastąpiła seria przypadkowych zdarzeń, które złożyły się na przypadkowy byt, który można nazwać żywotem Lopez’a. Jak się jednak okaże w tej fascynującej opowieści, żywot Lopez’a to byt holistyczny (coś jak w tym serialu) – mimo całego absurdu, wszystko jakimś cudem się ze sobą łączy. Przypadek? Tak sądzę. Nieprzypadkowo to może Wojtek został strażakiem, Marcin Kowalczyk gangsterem, a Janusz Kowalski obiektem żartów. Takie już Bozia miała wobec nich plany. W przypadku Lopez’a nie może być mowy o żadnym boskim planie, chyba że chaos to też boski plan. Wszystko dlatego, że Lopez to osobowość mnoga.

Czytaj dalej „Jak zostałem redaktorem. Historia prawdziwa”

Żarty się skończyły

Znamię bestii

„Kiedy spoglądasz w otchłań, ona również patrzy na ciebie”, pisał kiedyś Friedrich Nietzsche, zanim popadł w obłęd. Dotąd nie zastanawiałem się nad znaczeniem tych słów i chyba w pełni ich nie rozumiałem. Ale nadszedł dzień, kiedy sam stanąłem twarzą w twarz z bestią i spojrzałem jej w oczy. Poczułem pierwotny lęk. Mrok z najgłębszych czeluści piekielnych, trawiący moją duszę niczym czyste zło. Pojąłem istotę strachu. 30 listopada odcisnął bezpowrotnie piętno na mojej psychice i sprawił, że nigdy już nie będę tym samym człowiekiem. Tego dnia poprowadziłem spotkanie autorskie z Przemysławem Borkowskim

Czytaj dalej „Żarty się skończyły”

Cierpienia młodego Lopeza

Niemoralna propozycja

To było wczesną wiosną. Nie sądziłem, że nasze drogi jeszcze kiedyś się zejdą. Minęły przecież trzy długie lata. Tamte wydarzenia odcisnęły swoje piętno. Zdołałem jednak sobie z nimi poradzić do tego stopnia, że nie pamiętałem już nawet treści tej historii. Sprawa się przedawniła. Wróciłem do szarej prozy życia codziennego. Tego pamiętnego dnia sączyłem w swoim porsche kolejne drinki z parasolką, cierpiąc nad problemami ludzi pierwszego świata. Cisza, spokój, szum fal, ptaszki ćwierkają. Grill skwierczy. I nagle wchodzą Oni, cali na biało, a w rękach mają aneks. W jednej chwili wszystko wróciło.  Próbowałem znaleźć wyjście, ale oni byli szybsi. Wiedziałem, że nie mogę im odmówić. Musiałem podpisać. Powiedzieli, że mam czekać. Zostawili mnie z tą myślą, nie bacząc, jak sobie poradzę. Czekałem pół roku. Dostałem rwy kulszowej, przegrałem w lotto i zaginął mi kot. Lecz cierpienia młodego Lopeza skończyły się 22 września. Wtedy to pojawił się audiobook.

Czytaj dalej „Cierpienia młodego Lopeza”

Dzień, w którym zatrzymał się Ciechanów

Śmierć all inclusive

Ten dzień przejdzie do historii. 28 października 2021 roku, wieczór autorski z nową książką Roberta Ostaszewskiego Smierć last minute, to moment, który wstrząsnął posadami Powiatowej Biblioteki Publicznej i zarazem całego ciechanowskiego światka artystycznego. Nigdy jeszcze bowiem w tym mieście, w jednym czasie i miejscu, nie widziano tylu znakomitości literackich spod znaku kryminału. Pochodzący z Ciechanowa Robert Ostaszewski mówiąc o historycznej chwili, nie doszacował jednak wagi tego wydarzenia. Nie zdawał sobie bowiem sprawy z tego, że za plecami prowadzącego spotkanie Roberta Małeckiego, niczym tajemniczy Don Pedro, czaił się jeszcze ktoś. Tym kimś byłem ja, autor bestsellerowego Znaleźć wyjście.

Czytaj dalej „Dzień, w którym zatrzymał się Ciechanów”

Oda do kasjera

Sprzedawco! Kasjerze! Oto dziś wznosimy

miodem z ust płynące swe pieśni dziękczynne,
któryś w tej straszliwej dla gawiedzi chwili
nie wywiesił kartki Przepraszam, nieczynne

Któryś normalności ostatnim bastionem
w całym tym szaleństwie, w całej tej panice,
kiedy nie usłyszysz krzyku na stadionie,
kiedy oczy rażą samotne ulice.

Czytaj dalej „Oda do kasjera”

Multiwersum

Nieskończona liczba wersji

Ile razy żałowaliście, że dokonaliście w życiu takich, a nie innych wyborów? Na pewno każdy z Was niezliczoną ilość razy analizował swoje zachowania w przeszłości, zastanawiając się jak wyglądałoby jego życie, gdyby postąpił choćby odrobinę inaczej we wspominanym momencie swojej egzystencji. A gdybym Wam powiedział, że według wszelkich prawideł, każdego z tych innych wyborów już dokonaliście? Nie w myślach, nie metafizycznie, a w jak najbardziej rzeczywisty, namacalny sposób. Istnieje nieskończona liczba wersji Was samych, a każda z nich podąża swoją własną ścieżką historii, których jest nieskończenie wiele. Każda z tych ścieżek powstaje w momencie dokonywania jakiegokolwiek wyboru. Wszystko, co kiedykolwiek mogło się wydarzyć – wydarza się. I teraz najlepsze – to nie jest jakaś szaleńcza wizja nawiedzonego nerda. Setki wybitnych naukowców (niekoniecznie amerykańskich) zajmują się tym problemem od dziesięcioleci. Wniosek  z tych obserwacji jest taki: prawdopodobnie żyjemy w jednym z nieskończenie wielu światów. Żyjemy w multiwersum.

Czytaj dalej „Multiwersum”

Efekt Mandeli

Mroczna strona rzeczywistości

Podczas przeglądania wpisów na tym blogu dotarło do mnie coś oczywistego. Otóż moja książka jest w sprzedaży już od pięciu miesięcy. Przez ten czas promowałem ją zarówno w moich social mediach jak i na spotkaniach autorskich podkreślając, że fabuła oparta jest na tzw. efekcie Mandeli. Do tej pory jednak nie popełniłem całego, wyczerpującego artykułu, który dokładnie wyjaśniałby czymże ten efekt Mandeli jest. Naprawiam zatem swój błąd, więc jeśli są jeszcze na sali osoby zainteresowane nie tylko samą książką, ale też ogólnie tym tematem, zapraszam na wykład. Rozpoczynam tym samym serię kilku artykułów, które przybliżą wam paranaukowe (nie pseudonaukowe) teorie poruszane w książce. Temat był już wielokrotnie wałkowany na różnych stronach poświęconych teoriom z pogranicza nauki, czy też po prostu teoriom spiskowym, ale… nie na mojej, z zasady przecież najbardziej nim zainteresowanej. Można odnieść wrażenie, że szczyt popularności tego zjawiska już minął, a mimo to nadal jest wiele osób, które nigdy o tym nie słyszały. Rozsiądźcie się zatem wygodnie i zanurzcie w mój świat. Oto mroczna strona rzeczywistości.

Czytaj dalej „Efekt Mandeli”

Wiem, że nic nie wiem

Rok kolejnej próby

Podsumujmy.
W zeszłym roku wydałem książkę. Zrobiłem to. Naprawdę napisałem i wydałem książkę. Z czystym sumieniem mogę stwierdzić, że mam już pewien dorobek twórczy i tego nikt mi nie zabierze. Nikomu, kto śledzi moje wpisy, nie muszę wyjaśniać, jak trudne to przedsięwzięcie. Nikomu nie trzeba też udowadniać, jak wiele to znaczy.
No i…. No i nie wiem. Nie wiem co dalej. Nie wiem, czy wydam kolejną, nie wiem, czy spełnię marzenie o byciu pisarzem, nie wiem, nie mam pojęcia, jak to się dalej potoczy. Wygląda na to, że ten rok będzie jeszcze trudniejszy niż poprzedni. Pisałem już, że wszystko zależy od popularności i sprzedaży debiutanckiej książki. Powtórzę więc po raz kolejny – nie wiem, czy to wystarczy.

Czytaj dalej „Wiem, że nic nie wiem”

Czarny piątek

Piątek to zły początek

W sobotę Adam miał…by urodziny. Najpierw musiał jednak nadejść piątek. Czarny piątek. Dzień, w którym wszystko miało się nieodwracalnie i nieodwołalnie zmienić. Dzień sądu. Los Adama został przypieczętowany.
Rzeczywistość w „Znaleźć wyjście” jest ponura. Piątek jest momentem kluczowym dla całej historii. Rozpoczyna całą sekwencję zdarzeń, których finał trudno przewidzieć, jednak można z dużym prawdopodobieństwem założyć, że nie zakończą się one dobrze.
Istnieje natomiast szansa, że dla Was, moich czytelników, ten dzień może być odrobinę bardziej pozytywny (tak Was zwodzę jakem szatan…). Nie tylko zresztą ten dzień. W realnym świecie, w moim świecie, Black Friday trwa bowiem aż do 24 grudnia, a nawet dłużej. Jak wiadomo, nie ma bowiem lepszego prezentu dla najbliższych, niż książka. Książka wyjątkowa (że tak pozwolę sobie zaszpanować, jakem szatan), okraszona podpisem mojej skromnej osoby i/lub dedykacją z dodatkiem fantastycznej, fenomenalnej zakładki, jakiej świat doczesny nie widział.
E tam…, powiecie, skąd mam wiedzieć, czy warto? A ja na to: Sprawdźcie! Daję pierwszy rozdział szatańskich wersetów za free… 

Czytaj dalej „Czarny piątek”