Prawy na lewo. Odc. 5 – Für Polnisch

Für kohle

Trener Jarek Gęsicki był przerażony. Stało się coś, czego w gruncie rzeczy skrycie się obawiał jako altruista i hojny filantrop, ale przez lata skutecznie wypierał z umysłu. Bieda zajrzała mu w oczy. Drżącą ręką trzymał przed oczami klubowe rachunki mistrzowskiego zespołu FC Patrioci. Stukał tępo palcami w kalkulator, przeliczając z niedowierzaniem kilka razy to samo. Myśli miał czarne jak ruski węgiel, z trudem przełykał ślinę gęstą jak ruska ropa, z nerwów puszczając bąki śmierdzące jak ruski gaz. Brzydził się samego siebie, rozważając nawet w akcie desperacji ideo… to znaczy instalację LPG. Lub usunięcie światła z pustej lodówki. Chleb stanął mu w gardle, cukier podskoczył. „A olej…”, pomyślał. Nie mógł jednak olać. Ceny były już wyższe niż on sam i rosły szybciej niż punkty w ligowej tabeli.

Für rache

Pocieszał się tylko tym, że przecież reszta ligi ma tak samo, chociaż Don Kaszuba twierdził, że u niego mają przynajmniej ciepłą wodę w kranie. „Ta, chyba rtęć…”, kpił w myślach Gęsicki, bo wiedział, że zamiast siedzieć w klubie, jeździli z Czajkoskim na jakieś Campingi. Ba, żeby tylko jeździli, ale oni jeszcze darli japy stamtąd, że to on nawarzył tego piwa bez CO2, bo częstował wszystkich na lewo i prawo, aż zabrakło. Z pustego zaś to nawet Szymon nie naleje, chyba że wespół z Kaszubą. Nóż otwierał się w kieszeni trenera (czego z jakichś przyczyn bardzo obawiał się zawodnik Janusz Smith), gdy słyszał te insynuacje. Powszechnie przecież wiadomo, że wszystko jest winą Kaszuby. No i może też Sputnika, bo nie chcemy z nim handlować. Nie można też zapominać o Niemcach. Nie będzie wszak Niemiec pluł nam w twarz, ni Odry nam zatruwał.

Für die macht

Na domiar złego sytuacja w ligowej tabeli stawała się coraz trudniejsza. Gęsicki czuł na plecach śmierdzący niemieckim browarem oddech Don Kaszuby. Od kiedy ten objął zespół Totalsów, ci zaczęli piąć się w górę, coraz bardziej depcząc po piętach drużynie FC Patrioci. Nieoczekiwanie o podium walczył zaciekle beniaminek Ojczyzna 2137 młodego i nieobliczalnego trenera Szymona Hołoty, człowieka podejrzanie podobnego w stylu gry i taktyce do Kaszuby. Układ sił zmieniał się nieubłaganie, a pętla zaciskała się na szyi trenera. Pozostałe zespoły co prawda nie liczyły się w walce o mistrzostwo, ale mogły urwać parę decydujących punktów w starciu o najcenniejsze trofeum. Zarówno drużyna Leftside trio trenerskiego Krzaczasty-Stonka-Heisenberg, jak i Federacja (Prawdzic-Masakraka, Brunatnego i drużyny bez trenera złożonej z kiboli z kapitanem Harpunem na czele) były wielkimi niewiadomymi. Ni to wrogowie, ni to przyjaciele, choć Gęsicki w głębi duszy czuł, że, oprócz kota, prawdziwych przyjaciół już nie ma. Nadal groźne pozostawały Koniczynki Kłosika-Kamyka, choć walczyły już tylko o utrzymanie. Wrogiem publicznym numer jeden pozostawał jednak Kaszuba.

Für die leute

Sytuacja kadrowa w drużynie również pozostawiała wiele do życzenia. Po odejściu z zespołu zawodnika Jarka Gupina, powstał problem z obsadą lewego skrzydła. W obronie coraz częściej zdarzały się przecieki, głównie za sprawą zawodnika Michała Dworzanina. Golkiper Jacek Prusak trwonił wysiłki kolegów, broniąc bramki jak aktywów państwowych, a pozycja kapitana i rozgrywającego Mateusza Czechosłowackiego wydawała się być coraz słabsza. Napastnik Adrian Kobza zdawał się osiadać na laurach, zagubił gdzieś formę z dwóch ostatnich sezonów defensywny pomocnik Adam Sobotni. Pewnym światełkiem w tunelu był co prawda HiT-owy transfer obrońcy Przemysława Białka i nadal solidny trzon drużyny w postaci Płaszczaka,  Skalskiego, czy Żeberki, niemniej nie przysłaniało to ogólnego, przygnębiającego obrazu śniętej jak ryby w Odrze drużyny. Więcej szczegółów tu: skarb kibica.

Für geld

Wszystkie te problemy wymagały od trenera Gęsickiego zdecydowanych działań. Nowej, skutecznej taktyki, która podniesie morale zespołu i na powrót zjednoczy drużynę w obliczu wspólnego wroga. Strategia, która zapewni Patriotom dodatkowe punkty i jednocześnie napełni po brzegi sakwy całego piłkarskiego związku. Na dodatek, co może nawet najważniejsze, zabije ćwieka Kaszubie i reszcie Ligi. Załatwi ich moralnością. Gdy się sprzeciwią, będą skończeni. A on, Gęsicki, zostanie bohaterem, jak Kapitan Ameryka, tyle że Polska. I postawi Kaszubę między sierpem a młotem. Czy tam młotem a kowadłem, nieważne. Wiedział już doskonale dlaczego trzydzieści lat temu czuł się obco w Wiedniu. Wiedział już także jak i za czyje pieniądze sprawi sobie nowe buty, w jednym kolorze i bez dziur. Od teraz sponsorem Patriotów i całej Ligi będzie… Niemiecki Związek Piłkarski! Beknie za swoje i Kaszuby dziadka winy sprzed osiemdziesięciu lat. Odda to, co nam skroił. Zreperuje zniszczoną Ligę. Hajs popłynie wielkim strumieniem jak woda w Odrze i spłynie na nas niczym łaska uświęcająca. Für Polnisch. Nokaut. KO. I pozamiatane. Jak wszystko pod dywan.

Wszystkie odcinki.

RADEKtor Lopez.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *