Rok próby

Czas debiutu.

Mniej więcej za pół roku ukaże się moja pierwsza powieść. Owoc długiej, ciężkiej pracy i wyrzeczeń, ale też nadziei i satysfakcji. To był czas pełen chwil zwątpienia w sens tego przedsięwzięcia, wewnętrznej wojny między sercem a tak zwanym zdrowym rozsądkiem. Na razie wygrało to pierwsze, ale drugie wcale nie musi być przegrane. To jednak melodia przyszłości, która w obecnej chwili jest zupełnie nieprzewidywalna. Nie wiem co będzie dalej, ale wiem że ten rok będzie rokiem próby. Jesienią okaże się, czy to była dobra decyzja i w jakim stopniu zaważy ona na moich dalszych losach. Jesienią okaże się, czy udało mi się skraść serca Was – czytelników.

Czas pracy.

To nie jest czas odpoczynku, a jeszcze bardziej wytężonej pracy. Napisanie książki to jedno, ale wypromowanie jej i sprzedanie to zupełnie inna bajka. Być może nawet trudniejsza, a niemal na pewno bardziej pracochłonna. Wszystko dlatego, że debiutant nie ma co liczyć na najlepszy możliwy marketing. Musi wypracować nazwisko i w dużej mierze robi to sam. Nie wystarczy moja aktywność w internecie, trzeba będzie ruszyć w teren. Powalczyć o reklamę w mediach, zwłaszcza regionalnych, proponować swoją osobę bibliotekom i księgarniom w celu organizacji spotkań autorskich i tak dalej. Trzeba będzie zrobić wokół siebie szum, możliwie jak największy.

Czas pisania.

Proces wydawniczy potrwa około sześciu miesięcy, co sprawia że przez ten czas mam jedno bardzo ważne zadanie – muszę pisać. Pisać jak najwięcej, ile tylko się da. Trzeba iść za ciosem. To ma być początek czegoś nowego, a wszystko jest w moich rękach. Nawet jeśli Znajdź wyjście nie zdobędzie odpowiedniej popularności (choć w to nie wierzę), będę miał w zanadrzu coś nowego. Nie poddam się. Nie pozwolę by moja praca poszła na marne. Tego nauczyło mnie samo to zajęcie – uporu, konsekwencji i cierpliwości. Zresztą… uwielbiam to. Tyle wystarczy.

Czas nowości.

Czeka mnie wiele nowych doświadczeń, takich jak choćby publiczne wystąpienia na spotkaniach autorskich, może też na targach książki. Recenzje mojej twórczości będą się ukazywać na portalach lub blogach kulturalnych. Pewnie nieraz dostanę obuchem, więc muszę być przygotowany na ciosy. Może też skończyć się tak jak w Seksmisji, czyli wywiady miały być, wizyty w zakładach pracy, a tu dupa. Jednego natomiast nikt mi nie odbierze – wkrótce będę trzymał w ręku pachnącą jeszcze farbą drukarską książkę. Moją książkę. Już samo to będzie niesamowitym doświadczeniem.

Czas niepewności.

Założyłem sobie jeden cel na najbliższą przyszłość – żyć z pisania książek. Nie myślę o sławie ani dużych pieniądzach, zależy mi jedynie na tym, by bez problemu utrzymać rodzinę ze swojej twórczości. Byłbym wtedy człowiekiem spełnionym, gdyż mógłbym robić to co lubię i jeszcze z tego żyć. Pierwsza próba już w tym roku. Być może da mi ona odpowiedź, czy misja jest wykonalna. A może zamiast odpowiedzi dostanę kolejne pytania i wątpliwości. Nie wiem w jakim miejscu będę za rok o tej samej porze, ale ta niepewność w gruncie rzeczy jest fascynująca. Na pewno nie będę się nudził.

A więc miałem sen… No to jak, pomożecie? 🙂

Więcej o „Znajdź Wyjście”

Lopez.

Edit:
Ostateczny tytuł książki to ZNALEŹĆ WYJŚCIE.

Jedna odpowiedź do “Rok próby”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *